Europa wspólnych wartości: Chrześcijańskie inspiracje w budowaniu zjednoczonej Europy
Kongres 2000 - relacje prasowe

Jest godz. 20.15, ks. Abp Józef Życiński, metropolita lubelski wykopuje ziemię z miejsca, w którym stał kościół farny. Dokładnie w tym samym czasie rabin Michael Schudrich wykapuje ziemię z miejsca, w którym stała Wielka Synagoga. Wykopana ziemię w glinianym naczyniu podają sobie z rąk do rąk Polacy, którzy za uratowanie Żydów zostali odznaczeni medalem „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” i Żydzi, którzy dzięki nim przeżyli.
Itshak Carmi przyjmuje naczynie od rabina Schudricha.
- Urodziłem się w Lublinie na ulicy Lubartowskiej 61 – opowiada. – W 1939 r., pamiętnego 6 września, po bombardowaniu Lublina, udaliśmy się na wschód. Zostaliśmy aresztowani i zesłani na Sybir. W 1946 r. w ramach repatriacji wróciłem do Polski. W roku 1950 wyjechałem z Polski do Izraela.
Pan Carmi jest w Lublinie pierwszy raz od 1939 r.
Potem ziemię otrzymuje pani Wanda. – Wojna – okrutny czas, który pozbawił mnie tożsamości i z Oksany zrobił Wandę. Ale życie zawdzięczam człowiekowi, 27-letniemu, który narażając swoje życie uratował moje i życie mojej matki.
Pan Ludwik i pani Krystyna uciekli z getta w Warszawie. – Byłam – opowiada pani Budnicka – jako mała dziewczynka – Helena Kuczer. Z getta wyszłam kanałami. Przeżyłam tylko sama jedna z czternastoosobowej rodziny. Rodzice, rodzeństwo – już miałam dorosłych braci – wszyscy zginęli. Po stronie aryjskiej zostałam uratowana w klasztorze sióstr szarytek. Bardzo się cieszę, że ta uroczystość została zorganizowana, by upamiętnić życie i męczeństwo narodu żydowskiego.
Dov Biran jest zbyt młody, by pamiętać lata Holocaustu. Przyjechał specjalnie z Izraela, by spełnić prośbę matki. – Moja matka zbywała pytania o Polskę. W ogóle nie chciała ze mną rozmawiać o Polsce. Kiedy miała 87 lat, poważnie zachorowała. I wtedy w szpitalu powiedziała mi: - jak wyjdę, pojedziemy do Polski. Wiedziała, że ze szpitala już nie wyjdzie. Jej słowa były dla mnie testamentem: jedź do Polski! Przyjechałem i stanąłem w szeregu jako dziecko Ocalonych.
Naczynie z ziemią, gdzie stała synagoga, przechodzi do kolejnych osób. Trzyma je przez moment pani Rina z Izraela, Maria, Jan, Roman i Adam, który nie mówi już po polsku. Dziękują tym, którzy uratowali im życie. Błagają, by okrucieństwo, którego sami doświadczyli, nie dotknęło ich dzieci. Wreszcie ziemie otrzymuje prezydent Rishon LeZion – zaprzyjaźnionego z Lublinem izraelskiego miasta – który także w czasie wojny mieszkał w Polsce. – W październiku 1944 r. miałem być wywieziony do Oświęcimia, ale 26 sierpnia Niemcy opuścili Bukareszt. Doświadczenia i wspomnienia tamtych czasów przejmują mnie bólem, ale mimo tego smutku, jestem dumny z faktu, że wspólnie tworzymy lepszą przyszłość dla naszych dzieci. Musimy jednak zawsze pamiętać o nazistowskich zbrodniach, tego nie wolno zapomnieć i tego nie wolno przebaczyć. Jednak fakt naszej obecności tutaj jest potwierdzeniem, że przeszłość jest poza nami, a przed nami nadzieja lepszej przyszłości.

ciąg dalszy