Europa wspólnych wartości: Chrześcijańskie inspiracje w budowaniu zjednoczonej Europy
Kongres 2000 - wybrane wykłady

Poza tym wrogowie muszą być inni, wrogowie to są zawsze - oni. Najlepiej, aby odróżniali się zewnętrznie - kolorem skóry, ubiorem, wyglądem ogólnym, zachowaniem. Łatwiej bowiem wtedy ich wskazać, łatwiej namierzyć. I najlepiej, żeby byli słabsi, zagubieni, bezbronni.
Nacjonalizm to patologia współczesna, choroba naszych czasów. Ale ma ona swojego poprzednika, swój prawzór, zresztą nadal w wielu miejscach i sytuacjach żywotny. Jest nim trybalizm, poczucie klanowego i plemiennego związku, rozbudzane i kultywowane przez tamte elity, a skierowane przeciw bliskim i dalszym sąsiadom - innym klanom i plemionom.
Ale między trybalizmem i nacjonalizmem istnieje fundamentalna różnica. Nacjonalizm naszych czasów działa i rozwija się dzięki nowoczesnej, sprawnej i wydajnej organizacji, a także współczesnej technologii, których brakowało trybalizmowi.
Postrzeganie INNEGO jako zagrożenia, jako przedstawiciela obcych i niszczycielskich sił, było wspólne dla wszystkich nacjonalistycznych, autorytarnych i totalitarnych reżimów naszej epoki. Jest to zjawisko wszechkulturowe i smutną konstatacją będzie tu stwierdzenie, że żadna cywilizacja nie okazała się odporna na tę zaszczepioną przez ideologów i liderów patologię nienawiści, pogardy i destrukcji. Owa choroba była roznoszona przez różne reżimy pod wszelkimi szerokościami geograficznymi. Doprowadzona do swojej skrajnej postaci, przybierała złowieszcza formę masowych ludobójstw, które niestety, stanowią jeden z tragicznych i powtarzających się rysów współczesności.
Istnieje łatwa i wygodna tendencja traktowania poszczególnych rozdziałów historii ludobójstwa jako niepojętych, izolowanych epizodów, irracjonalnych wybuchów zbiorowej furii, histerii i szału odurzonego zapachem krwi motłochu. Ponieważ wydarzenia te, na zasadzie jaspersowskiej winy metafizycznej, okrywają hańbą nas wszystkich, szybko staramy się o nich zapomnieć i powierzyć całą tę drażliwą i bolesną problematykę specjalistom-historykom.
Jednakże bardziej uważna analiza przypadków ludobójstwa każe odrzucić teorię irracjonalnego wybuchu. U źródeł bowiem każdego aktu ludobójstwa leżała zawsze jedna z szeroko i metodycznie propagowanych ideologii nienawiści, a także akt taki niezmiennie poprzedzał długi okres organizacyjno-technicznych przygotowań, prowadzonych przez biurokratyczny aparat nowoczesnego państwa. W rezultacie pozwoliło to wielu politologom i filozofom – jak Bauman, Laqueur, Arendt – sformułować niepokojącą tezę, że nowoczesna cywilizacja ma w samym swoim charakterze, w swojej istocie i dynamice cechy, które mogą – w odpowiednich warunkach i momencie – umożliwić kolejny akt ludobójstwa. Zatrważająca konkluzja, alarmujące etyczne memento.
Kiedy takie niebezpieczeństwo powstaje? Otóż wówczas, kiedy następuje rozbrat między kulturą a sacrum, kiedy pierwiastek duchowy w kulturze zostaje osłabiony lub wręcz zanika, kiedy następuje uśpienie etyczne w społeczeństwie, w którym wrażliwość na pustkę i zło została osłabiona, stłumiona, uśpiona.

ciąg dalszy