Zaznacz stronę

Bruzda – Leszek Mądzik

Leszek Mądzik
BRUZDA
Na motywach muzyki Arvo Pärta

Kościół Akademicki KUL, Lublin, Aleje Racławickie 14
czwartek 27 września, godz. 20.00

Gleba jest miejscem bezpiecznym i dającym nadzieję. Ziarno w nią rzucone ma szansę przetrwania. Nie obumiera. Lęk przed śmiercią, choć bardzo ludzki, nie przytłacza. Nadzieja i wiara są silniejsze. Bruzda, z której jesteśmy zrodzeni i po której stąpamy jest drogowskazem, kierunkiem wyznaczającym sens trwania.
Siewca zbiera rzucone ziarno. Ludzki spichlerz to ostatnia przystań na drodze pełnej niepokoju, cierpienia ale i zawierzenia.

Leszek Mądzik

„Bruzda” w reż. Leszka Mądzika na Scenie Plastycznej KUL w Lublinie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Leszek Mądzik zmienił się w teatralnego robotnika powizytkowskiego w Lublinie. I po raz pierwszy sam wszedł w przestrzeń jako aktor. Ujawnił też aktorów w pełni cielesności, obnażył triki i mechanizmy typowe dla jego teatru. Symbole i metafory przemieniły się w proste, naiwne gesty. Wreszcie postawił na dosłowność rytuału. Z ukrytego w mroku demiurga, który odsłania przed nami swoje sny i metafizyczne rojenia, zmienił się w teatralnego robotnika. Najpierw po kolei wwozi na taczkach swoich aktorów, ludzkie manekiny, może golemy. Obsypuje ich ziarnem, ożywia, namaszcza. Potem każe im iść przez kościół w wąskiej rynnie wypełnionej wodą. Ta bruzda pośrodku świątyni, kanał między świętością i grzechem, poprzedzielana jest blejtramami. Każdy kolejny aktor rozrywa jedną powierzchnię obrazu i pada twarzą w rów. Mądzik pomaga im w tym ofiarniczym akcie, zrywa resztki papieru z ram, obmywa ich ciała wodą. A potem tą samą, przetartą, przeoraną ludźmi drogą przejdzie anioł. Spektakl skończy się wizją wspólnej ludzko-boskiej Ostatniej Wieczerzy. Reżyser opuści jutową kurtynę, zniknie w zakrystii.
Jest w Mądzikowej „Bruździe” niewiarygodna siła osobistego wyznania. Reżyser miał rzadko spotykaną odwagę odrzucenia wszystkiego, co przez lata mozolnie wypracował. Konwencji teatralnej, autorskiej sygnatury, charakterystycznego zestawu symbolicznych rekwizytów. Zaczął jakby od nowa. Jakby w strachu, że może mu być w sztuce za łatwo. Zaprzeczył sobie, żeby pójść dalej. Panie, panowie: wielki gest wybitnego artysty!>

Łukasz Drewniak „Wielki gest Leszka Mądzika”
Przekrój nr 43/26.10, 27 października 2006